Adi był wściekły po otrzymaniu listu od kanclerza von Kahra, ale nie poddał się. Miał swój plan, by przekonać von Kahra do rozmów z nim. Nakazał swoim oddziałom publicznie atakować wrogów Niemiec, czyli komunistów. W ciągu kilku tygodni doszło do wielu poważnych incydentów w tym śmiertelnych, na co oczywiście prasa przymykała oko. Gdy Hitler spokojnie siedział w biurze swojej partii, Gustav von Kahr doszedł do wniosku, że trzeba zgasić pożar w zarodku i zaprosił Adolfa do siebie, by omówić z nim tę sytuację. Hitler już na początku spotkania narzucił swoje warunki; że gdyby taka osoba jak von Kahr dała jemu i jego partii miejsce w rządzie bawarskim to on zaprzestałby dalszych prowokacji. Wtedy przedstawił mu pewien plan, którego od dawna był konstruktorem. Na tymże spotkaniu von Kahr przestawił Hitlerowi dwóch swoich zaufanych ludzi: generała Otto von Lossowa i pułkownika Hansa von Seißera i nakreślił im zamiar, który polegał na ruszeniu na Berlin i obaleniu ówczesnej władzy. Hitler z entuzjazmem przyjął tę propozycję, mimo że w pakiecie dostał także ultimatum, że jeżeli chce wziąć udział w tym spisku musi zaprzestać używania przemocy teraz i później. Myśląc, że ma wszystko pod kontrolą, Adolf udał się do kapitana Remera z prośbą, by ten uspokoił swoich ludzi i zaprowadził spokój na ulicach. Jednak Remer szybko mu wytłumaczył, że chociaż Hitler im płaci za usługi, które wcześniej dla niego wykonywali, to ani on, ani Adolf nie jest w stanie kontrolować tych ludzi. Kłopot z kapitanem Remerem Hitler starał się rozwiązać z pomocą bardzo wówczas szanowanego generała Ericha Ludendorffa, którego przedstawił Hitlerowi bratanek generała - współpracownik i jeden z najbardziej zaufanych ludzi - Rudolf Hess. Wielki autorytet generała, którego udało się przeciągnąć Hitlerowi na swoją stronę miał zdyscyplinować niesubordynację Remera i jego ludzi. (Gen. Ludendorff był zagorzałym zwolennikiem Partii Narodowosocjalistycznej). Na prywatnym spotkaniu Hitler przedstawił generałowi plan przejęcia władzy w Berlinie. Ludendorff nie pałał sympatią do ówczesnej władzy, ale nie znał też Adolfa, więc dość ostrożnie podszedł do tego zamierzenia. Wyczuwając wahanie generała Hitler zaprosił go na jedno ze swoich przemówień i w listopadzie 1923r. Ludendorff będący pod wielkim wrażeniem wygłoszonej mowy generał przekazał Hitlerowi niepokojące wieści, że plan kanclerza von Kahra był tylko zasłoną dymną, który miał uspokoić nastroje ludności i w tajemnicy spotkać się z innymi prawicowymi partiami, by sformułować nowy rząd bez udziału Hitlera i jego partii. Jednak Adolf wcale nie przejął się tymi słowami, wyszedł na scenę, gdzie jeszcze przed chwilą wygłosił swe jak zawsze pełne patriotyzmy przemówienie, wyciągnął rękę, a wszyscy zebrani w namiocie uczynili to samo. Powiedział generałowi Erichowi Ludendorffowi i kapitanowi Remerowi, że nie potrzebuje von Kahra, gdyż naród jest z nim i naród za nim pójdzie.
8 listopada 1923r. von Kahr w jednej z bawarskich piwiarni zorganizował spotkanie ze wszystkimi prawicowymi ugrupowaniami by wspólnymi siłami zdobyć władzę. Jednak Hitler już o tym wiedział i zaplanował coś innego dla swoich wrogów. Opracował plan, by połowa ludzi Remera odcięła łączność telefoniczną i zabezpieczyła koszary wojskowe tak, aby nikt im nie przeszkadzał. Hitler wraz z oddziałami SA wszedł do sali i po wyciągnięciu pistoletu ogłosił, że sala jest otoczona i nikt nie ma prawa wejść ani wyjść. Na zapleczu Adolf oświadczył Kahrowi, że od teraz to on przejmuje władzę i tworzy tymczasowy rząd. On sam będzie dowodził milicją, natomiast generał Ludendorff - armią. Jednak w jego planie powstała dość duża luka, gdyż generał Ludendorff nie przybył punktualnie na spotkanie i cała akcja przejęcia władzy opóźniła się o kilka godzin. Ważnych godzin. Przez to spóźnienie prawica miała czas na reakcję. Zmobilizowała swą armię i gdy Hitler ze swoimi oddziałami wyszedł na ulicę, zastał coś, czego się nie spodziewał - wycofujące się oddziały SA, które miały mu utorować drogę do samego ratusza. Widząc to stwierdził, że pójdzie do samego Ministerstwa Armii. Liczył na to, że ludzie, którzy tak gorliwie go nagradzali brawami podczas jego przemówień, którzy tak licznie stawiali się na jego wiece wyjdą za nim na ulice i go poprą. Niestety przed ministerstwem Hitler spotkał się tylko z żołnierzami armii niemieckiej, naprzeciw siebie stanęły oddziały dwóch różnych ugrupowań i liderów. Gdy Hitler nakazał swym ludziom iść naprzód, rozpoczęła się krótka wymiana ognia, gdzie sam Adolf Hitler został ranny w rękę. Wodza od razu ewakuowano, a cała jego "armia" rozpierzchła się między ciasnymi uliczkami. Jego towarzysze i sojusznicy uciekli z miasta, a on sam został aresztowany przez monachijską policję pod zarzutem zdrady stanu. Tak właśnie zakończył się słynny Pucz Monachijski.
24 lutego 1924r. po 3 miesiącach od próby przewrotu narodowego rozpoczął się proces Adolfa Hitlera. Na sali przebywał także gen. Ludendorff, który zapytany czy jest winny kategorycznie zaprzeczył. Adi zapytany o to samo - przyznał się do wszystkiego. Było to działanie zamierzone, ponieważ podczas swojej mowy obrończej Hitler znowu użył swego daru przekonywania i charyzmy czym poderwał ludzi na sali, ale i zafascynował sędziów. 1 kwietnia 1924r. padł wyrok: gen. Ludendorff został uznany za niewinnego i natychmiast zwolniony z aresztu, Adolf Hitler zostaje uznany za winnego zdrady stanu i skazany na karę 200 marek w złocie i 5 lat w więzieniu w Landsbergu, gdzie po 9 miesiącach będzie przysługiwało mu prawo do zwolnienia warunkowego.